O ile w 2018 roku ruszyłam z kopyta z czytaniem książek, tak początek tego roku przyniósł mi raczej więcej doznań wizualnych. Zapraszam Was do krótkiego przeglądu kulturalnego: książek które według mnie warto przeczytać i seriali, które warto obejrzeć.
KSIĄŻKI
- L. Akeson McGurk, Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci – powiem Wam tak: nie czytam zbyt wielu książek o wychowywaniu i rodzicielstwie, czasem czuję potrzebę, żeby się dokształcić, ale częściej sięgam do tego typu poradników w ramach ciekawostki. Czytałam już pozycje o wychowywaniu dzieci w Holandii i Francji, ale żadna z nich nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia (oprócz faktu, że w Holandii wypuszczanie 4-latków samych na dwór nie jest niczym nadzwyczajnym – szanuję to!). Po tej książce też nie spodziewałam się fajerwerków, a mile się zaskoczyłam. Autorka jako dorosła kobieta wyjechała do Stanów Zjednoczonych, tam wyszła za mąż, urodziła dzieci. Amerykański model wychowywania dzieci niekoniecznie przypadł jej do gustu, dlatego na jakiś czas wróciła do swojej ojczyzny, by tam próbować chować swoje córki, jak dawniej. Nie ma złej pogody… to trochę dziennik, a trochę poradnik, który obrazuje, w jaki sposób odbierane jest dzieciństwo w Szwecji, na co kładzie się największy nacisk. Bardzo spodobała mi się wizja dorastania z ogromnym poszanowaniem dla natury, życie w zgodzie z przyrodą (np. koncepcja leśnych przedszkoli) i pewnego rodzaju rodzicielski luz. To nie jest kolejna książka wydmuszka, to naprawdę ciekawa pozycja, która mówi sporo o naszych skandynawskich sąsiadach. Uwaga: lektura grozi fascynacją Szwecją. Ja w tym roku wymarzyłam sobie wyjazd do Skanii i po tej książce zapragnęłam jeszcze bardziej tam pojechać. (Książkę dostałam od księgarni Gandalf).
- J. Kuciel-Frydryszak, Służące do wszystkiego – pierwsza w Polsce książka o „białych niewolnicach” – tak dzieło Frydryszak opisuje wydawca. Służące to zbiór kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset historii polskich kobiet, które w okresie wojennym służyły u bogatszych ludzi jako pomoce domowe. Autorka zadała sobie ogromny trud, by dotrzeć do rodzin opisywanych kobiet, a także by zebrać imponujący materiał bibliograficzny, przybliżający czytelnikowi historyczno-obyczajowy kontekst opisywanych wydarzeń. Jest tu np. mowa o Marii Luty, służącej H. Sienkiewicza (skubaniec pracował po nocach i kładł się spać o 7 nad ranem). Są też szczegółowe opisy dziennego rozkładu prac w gospodarstwie domowym, historie pozytywne i te dramatyczne. Całość poprzeplatana jest wycinkami z publikacji dla gospodyń, drukowanych w tamtych czasach, co tworzy bardzo ciekawy – i z perspektywy dzisiejszych czasów – smutny obraz codzienności naszych prababek. Książkę czyta się dość trudno, bo sporo tu historycznych odniesień, momentami lektura nawet mnie nudziła, ale gdybym miała podsumować całość, to odpowiadam: warto.
- D. Lamas, Robimy wszystko, co w naszej mocy. Opowieści z OIOM-u. Czyli historie spisane przez lekarkę pracującą na oddziale intensywnej terapii, wzbogacone o jej refleksje, przemyślenia i komentarz. Niestety jest to napisane tak kiepsko, w sposób nużący i mało interesujący dla czytelnika, że nie byłam w stanie przebrnąć nawet do połowy. Niniejszym: raczej nie polecam. (Książkę dostałam z Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego).
- M. Obama, Becoming. Moja historia – głośna autobiografia Pierwszej Damy Stanów Zjednoczonych. Piszę „głośna”, bo mam wrażenie, że o książce wciąż się gdzieś słyszy, wszędzie ją widzi, jednym słowem – nie sposób przejść obok tej ładnej, błękitnej okładki obojętnie. Michelle patrzy na mnie z witryn wszystkich księgarni w tym kraju, mówi do mnie w radio, wyskakuje podczas przeglądania e-maili. Czekałam na tę książkę, datę premiery zapisałam sobie w kalendarzu, w niecierpliwości chciałam sobie nawet kupić wersję anglojęzyczną, ale potem przypomniałam sobie, że angielskiego to ja jednak tak dobrze nie umiem. Książka nie zawiodła mnie, ale mówiąc szczerze spodziewałam się większej petardy, albo lepiej: liczyłam na coś mocniejszego. Michelle większość opowieści o swoim życiu poświęca młodości, czasie sprzed okresu prezydentury swojego męża – opisuje gdzie się wychowywała, dorastała, jakie wartości były dla niej zawsze istotne itp. 1/4 książki stanowi z kolei rzeczywistość zastana w Białym Domu i dla mnie akurat ta część była najciekawsza – opowieści o tym, jak wyglądają procedury związane z byciem rodziną prezydencką, jak zmienia się Twoje życie, kiedy zostajesz Pierwszą Damą itp. Podsumowując: to książka ciekawa, wartościowa, ale żebym mówiła o niej och i ach, to jednak nie.
SERIALE
BODYGUARD
Jezu, co to jest za serial! Wiele osób polecało mi tę produkcję, ale po opisie producenta nigdy nie czułam się zainteresowana na tyle, by rzucić wszystko i zacząć go oglądać. I źle zrobiłam! Bodyguard to historia weterana wojennego (w tej roli Richard Madden, znany również jako Robb Stark z Gry o Tron – nigdy nie jarałam się tym aktorem, ale w wydaniu zbuntowanego ochroniarza Secret Service właśnie zaczęłam), który rozpoczyna pracę jako ochroniarz minister spraw wewnętrznych. Mało tego, David – bo tak nasz bohater się nazywa – nie podziela poglądów swojej pracodawczyni, w związku z czym możecie się tylko domyślać, jak z odcinka na odcinek robi się goręcej i ciekawiej. Serial jest wart obejrzenia pod każdym względem, obiecuję Wam, że będziecie zadowoleni!
(Aha. I ten brytyjski akcent aktora… Madden mógłby mi czytać do poduszki :)
SEX EDUCATION
Fantastyczny serial dla młodzieży, ale nie tylko! Mnie, rocznikowo do nastolatki już raczej daleko, a wspaniale bawiłam się oglądając przygody Otisa i jego przyjaciół. Netflix stworzył rozrywkowo-eduakacyjny format, który przypomina zwyczajny serial, ale podprogowo oferuje widzowi o wiele więcej. W typową obyczajowo-komediową fabułę wsadzono tu fragmenty o samoakceptacji, tolerancji dla różnych orientacji seksualnych, fragmenty o świadomości własnego ciała, poszanowania dla potrzeb innych itp. A abstrahując już od samej tematyki – matkę głównego bohatera gra tutaj Gillian Anderson, więc nawet jeśli nie jesteście zainteresowani edukacją seksualną, obejrzyjcie serial dla niej.
W międzyczasie obejrzałam też: The Sinner, The Kominsky Method (oba świetne), próbowałam też oglądać Genialną Przyjaciółkę, ale w ogóle między nami nie zaiskrzyło -podobnie jak z tytułem TY i Rzymskimi Dziewczynami i łyknęłam Russian Doll, ale bez większych emocji i zbytniego entuzjazmu.
I w tym kulturalnym odcinku, to by było na tyle!