Jestem w trakcie przygotowywania dla Was podsumowania, związanego z moim czytelnictwem w 2018 roku (jestem mile zaskoczona ostatecznym wynikiem), ale zanim to uczynię, pozwólcie, że przedstawię Wam ostatni odcinek mojego rocznego cyklu, w którym prezentowałam Wam, co aktualnie czytam.
- H. Fraser, Małe wielkie rzeczy – ta niewielkich rozmiarów książka, namaszczona przez samą J.K. Rowling – to opowieść o tym, co pewnego letniego popołudnia przydarzyło się jednemu z tysiąca brytyjskich nastolatków, którzy tego samego dnia, co on, postanowili wybrać się nad portugalskie wybrzeże. Henry Fraser, na skutek nieszczęśliwego wypadku został sparaliżowany od szyi w dół. Dzięki niezwykłej determinacji w dość krótkim czasie dokonał niemożliwego – zaczął samodzielnie poruszać się na wózku inwalidzkim, a potem rozzuchwalił się na tyle, by za pomocą ust (przypominam, że jego dłonie i ręce są niesprawne), rozpocząć swoją karierę malarską. Podsumowując: to książka, którą dobrze i szybko się czyta, choć ze smutkiem stwierdzam, że nie brakuje tu oklepanych fraz typu: „żyj chwilą” i „doceniaj małe rzeczy”. A może są banalne tylko dla mnie, bo jestem w 100% zdrowa? Książka do kupienia tutaj.
Trzeba skupić się na tym, co możesz zrobić, nie na tym, czego nie możesz.
- I. Komendołowicz, Ginekolodzy. Tajemnice gabinetów…, książka, która wywołała niezrozumiałe dla mnie poruszenie na moim Instagramie, a którą osobiście z czystym sumieniem mogę Wam polecić. To dość oryginalna pod względem formy publikacja (są tu zarówno przytoczone cytaty lekarzy, jak i wywiady, nie jestem do końca przekonana, jaką rolę w takiej publikacji pełni autor, skoro sam, oprócz przytaczania słów innych i zadawania pytań, właściwie nie daje nic swojego. Redaktora?), która stara się przedstawić realny obraz środowiska ginekologiczno-położniczego w Polsce. Autorka dzieli książkę na 17 rozdziałów, w każdym z nich poruszając odrębny temat, m.in.: poród, wady płodu, aborcję, in vitro, ginekologię estetyczną, antykoncepcję i choroby. Wypowiada się tutaj ponad 20 lekarzy, w tym osoby, które wolą pozostać anonimowe. Wśród nazwisk zebranych na ostatnich kartach książki znajdziemy zarówno zmarłego niedawno prof. Romualda Dębskiego, jak i Bogdana Chazana (rozumiem, że jego obecność może budzić niesmak), więc jak widać, rozstrzał pomiędzy bohaterami jest ogromny. Pomimo kontrowersji, jakie wzbudza ta książka, śmiało mogę ją polecić – są tu tematy, które w ogóle mnie nie interesowały i przeleciałam przez nie tylko wzrokiem, ale są też rozdziały, które według mnie dają do myślenia i skłaniają do głębszej refleksji (np. choroby kobiece, profilaktyka oraz wszelkie patologie związane z ciążą i porodem). Książka do kupienia tutaj.
- H. Karp, Najszczęśliwsze dziecko w okolicy. Doktor Karp, za pomocą swojej autorskiej metody próbuje pomóc rodzicom okiełznać swoje niesforne dzieci. Ponoć jest cenionym i uwielbianym przez wielu pediatrą i ekspertem w wychowywaniu dzieci, ale niestety mnie – w najmniejszym stopniu nie przekonał do swoich praktyk. Mówiąc krótko – zachęca np. do tego, by komunikować się z dzieckiem w dziecięcym języku (nie spieszczać wyrazów, ale mówić krótkimi hasłami w stylu Kali jeść, Kali pić) i proponuje kilka innych sposobów, które rzekomo mają sprawić, że zarówno rodzice, jak i ich pociechy będą żyć w błogiej symbiozie. Niestety nie przemawia do mnie ani sposób mówienia autora, ani opisane przez niego metody, nie wspominając już o tym, że książka jest nudna, a każdy kolejny rozdział to praktycznie powtórzenie poprzedniego. Nie polecam.
Za książki dziękuję księgarni https://www.gandalf.com.pl/.