Nikt z nas nie rodzi się z cudownym darem składania ze sobą zdań, tak by ludziom po ich lekturze miękły kolana i że od razu gęsia skórka na ciele. Co to, to nie.
Gdybym miała wymienić jeden najważniejszy czynnik kształtujący to, jak piszemy, byłoby to czytanie. Dobry pisarz, to dobry czytelnik. Po prostu. Im więcej czytasz, tym więcej słów, powiedzeń i struktur językowych jesteś w stanie wchłonąć. Wzbogacasz nie tylko swój język, ale też pewną wrażliwość. Nie mówię, że każdy mól książkowy będzie w stanie stworzyć wspaniały tekst, bo do tego trzeba jednak jeszcze trochę praktyki. Ale idę o zakład, że pójdzie mu to o wiele łatwiej, niż osobie, która z tekstem pisanym ma styczność raz do roku.
„Delektowanie się dobrym pisarstwem jest nie tylko bardziej skutecznym sposobem wykształcenia w sobie pisarskiego wyczucia niż przestrzeganie zbioru nakazów i zakazów – jest także sposobem dużo bardziej zachęcającym”. (S. Pinker, Piękny Styl)
Często słyszę opinie, że pisać powinno się językiem prostym i zrozumiałym dla czytelnika, żeby budować zdania krótkie i zwięzłe. Nie dajcie sobie tego wmówić! O ile przy formach informacyjnych ma to sens (w końcu trudno byłoby czytać wiadomości wierszem ciągłym, choć kto wie – może w takiej postaci, niektóre newsy byłyby łatwiej przyswajalne?), o tyle przy tekstach publicystycznych czy typowo literackich, od jasnego przekazu ważniejszy jest własny styl. Od dobrego pisarza nie oczekuję prostych i krótkich zdań, ale unikalnego, charakterystycznego języka, po którym poznam go z zamkniętymi oczami na końcu świata. Nie chcę, żeby było łatwo. Ma być intrygująco.
Własny styl tworzy się żelazną konsekwencją. Jeśli wybierasz, że chcesz zawsze zaskakiwać czytelnika mocną puentą, to zakładasz klapki na oczy i robisz to w każdym tekście bez wyjątku. I mam tu na myśli zarówno teksty literackie, jak i wszelkie inne wypowiedzi. Świetny pisarz nie wychodzi z formy, nawet udzielając wywiadu czy tworząc opis pod zdjęciem na Instagramie. Styl musi wypływać przede wszystkim z ciebie i twojej osobowości, bo jeśli z jakiegoś powodu nie czujesz się komfortowo używając określonych wyrażeń czy podejmując się konkretnej tematyki, masz jak w banku, że czytelnik też to wyczuje.
„Styl czyni świat piękniejszym. Wyrobionemu czytelnikowi zwięzłe zdanie, frapująca metafora, dowcipna dygresja, czy zgrabne sformułowanie sprawia ogromną przyjemność”. (S. Pinker, Piękny Styl)
Nie wierzę w natchnienie, wenę, cudowne zrządzenie losu. Naprawdę rzadko zdarza się, że siadam do pisania, bo coś zainspirowało mnie na tyle, żebym mogła z miejsca napisać cały tekst. To całe pisarstwo to robota, jak każda inna. Wielu pisarzy ma wyznaczone godziny tworzenia i niczym pani kasjerka w sklepie oddaje się swojej powinności od 8-16. Trzeba po prostu usiąść i zdanie po zdaniu, pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Cała filozofia.
Oprócz własnego stylu i wielu godzin praktyki, porzuciłabym też myśl o perfekcji. Nie ma nic złego w poprawianiu tekstu kilkanaście razy, ale już ślęczenie nad nim całymi tygodniami, by dopieścić każdą kropkę i przecinek, powtórzenia zastąpić synonimami, a nieplanowane rymy i aliteracje wysłać do piekła, może wyrządzić całości więcej krzywdy, niż to tego warte.
Aha. I jeszcze: przed rozpoczęciem pisania wywalcie z głowy myśli co powie mama, co powie tata.
I piszcie, tak, jakby nikt nie patrzył.