Drugi rok z rzędu jestem na etapie szukania idealnej torebki. Nie jest łatwo. Postanowiłam przetrząsnąć Internet z misją odnalezienia doskonałej jakościowo torby za rozsądne pieniądze.
Sieciówki odpadły na dzień dobry – przeanalizowałam swoje tańsze i droższe nabytki na przestrzeni ostatnich kilku lat i niestety wyszło na to, że skórzane egzemplarze z H&M czy Zary przy regularnym używaniu dość szybko kończyły swój bieg. Jako że nie jestem jeszcze na finansowym etapie równoznacznym z zaopatrywaniem się w akcesoria luksusowych domów mody, pozostała mi tzw. średnia półka, czyli coś pomiędzy (choć jak teraz patrzę na ceny niektórych produktów, wychodzi mi, że zerkają już jednak tęsknie na wyższe piętra regału). Jak się domyślacie – odnalezienie takich marek nie jest prostym zadaniem – większość z nich to albo niewielkie manufaktury albo firmy, które nie są wystarczająco dobrze wypromowane na rynku.
To dzieło francusko-włoskiego duetu, za którym stoją dwie panie: Luisa Orsini oraz Antonine Peduzzi, absolwentki Instituto Europeo di Design. Marka powstała w 2010 roku w Paryżu wraz z wypuszczeniem na rynek pierwszego modelu: The Blackboard Clutch – torebki, którą można było personalizować zgodnie z własnym życzeniem. Każdy egzemplarz wykonywany jest ręcznie w hiszpańskiej pracowni przy użyciu najwyższej jakości włoskich skór. Do najbardziej charakterystycznych fasonów firmy należą okrągłe kuferki. Moje serce zdobył jednak model Reporteur.
Klasyka w nietypowym wydaniu z metką made in UK. Produkty tej londyńskiej marki nie tylko cieszą oko estetycznym designem, ale radują i duszę – są bowiem wykonywane z dbałością o środowisko naturalne (m.in. z materiałów pochodzących z recyklingu). Szczególnie spodobał mi się pomysł na nazewnictwo poszczególnych produktów: torebki nazywane są po miejscach, z których pochodzą odzyskane materiały (plecak Rivington wykonany jest z worków po kawie znalezionych przy Rivington Street, torebka Huxley powstała z woskowanej bawełny zdobytej w londyńskiej fabryce na Huxley Street itd.). Torebki tej firmy noszone są również przez polskie blogerki: Horkruks, Patiness.
Paryska marka funkcjonująca pod przewodnictwem Tamary Taichman. Po jednym z pokazów odbywających się w ramach Paris Fashion Week w 2006 roku ta francuska dziennikarka zapragnęła zaprojektować torebki swoich marzeń. Czyli mówiąc krótko takie, które będą szykowne, ale jednocześnie praktyczne, zgodne z aktualnymi trendami, ale wciąż wpisujące się w nurt minimalizmu. Według mnie plan został zrealizowany na piątkę z plusem. A jeśli kogoś by to interesowało, model Romy Messenger to mój ideał.
Źródło zdjęć: materiały prasowe marek