fot. kaboompics
W maju minie okrągła rocznica, a dokładniej dekada od momentu, kiedy skończyłam liceum i poszłam w świat. Co dziś powiedziałabym 19-letniej sobie?
Droga Magdaleno!
Wnioskując po Twoich wpisach w pamiętniku (przepraszam, nie mogłam oprzeć się pokusie, by do nich nie zajrzeć) wnoszę, że matura i studia to dla Ciebie cholernie ważna sprawa. Ale wiesz co? Nie stresuj się zbytnio. Nie powtarzaj ani Chłopów, ani Nad Niemnem – masz dobre przeczucia, że bez względu na wszystko i tak nieźle dasz sobie radę. W końcu nic tak dobrze nie wychodzi Ci w życiu, jak pisanie. Nie spinaj jednak pośladów – już na początku studiów przekonasz się, że taka matura przy pierwszym lepszym egzaminie z historii literatury to naprawdę pestka, pryszcz, pikuś.
Nie przejmuj się, że na świadectwie kończącym liceum masz tróję i z matmy, i z fizyki. Jakby ci to powiedzieć – cosinusy i logarytmy nie przydadzą ci się w przyszłości a przynajmniej nie przez najbliższe 10 lat. Co innego niewiadome! A od całek niech już bliższe będzie ci całowanie – wiedza praktyczna zawsze popłaca.
Rób swoje. Podskórnie doskonale wiesz, co jest dla Ciebie dobre.
Aha. I nie zadręczaj się zbyt często wątpliwościami, czy chłopak którego kochasz to ten.
To ten.