Dziś wpis o tym, że to ubrania powinny dostosowywać się do Ciebie. A nie na odwrót.
Stworzyłam już jakiś czas temu notkę pt. „Traktat o robieniu zakupów”, w której podzieliłam się z Wami luźnymi spostrzeżeniami dotyczącymi kupowania ubrań. No więc to będzie kontynuacja tamtych przemyśleń.
To, o czym najczęściej zapominam, kupując nowe ubrania, to styl życia, jaki prowadzę. Nie wiem, czy będąc w galerii handlowej przejmuję tożsamość mijanych mnie kobiet, czy wyobrażam sobie, że gram w Plotkarze, trudno jednak zrozumieć niektóre z moich wyborów. Otóż na przykład, na początku tego roku sprawiłam sobie piękną, skórzaną torebkę od Zofii Chylak. Zapomniałam przy tym jednak, że zostałam też matką, w związku z czym portfel i telefon nie wystarczą już, by zapuścić się w miasto. Efekt jest taki, że elegancka torebka wisi sobie bezczynnie na wieszaku, bo w 80% sytuacji wybieram szmaciany worek, w który upchnąć mogę połowę domostwa.
Albo, jak inaczej wytłumaczyć fakt, że raz na kilka lat przynoszę do domu buty na obcasie, podczas gdy wszelkie czynności dnia codziennego jakie podejmuję, nawet nie leżą obok okazji, by móc takowe założyć. A mówiąc po ludzku: nie ubieram się elegancko, chodzę szybko i jeśli już wychodzę gdzieś z domu, to zapewne tylko do sklepu obok albo z psem prosto w błoto. Albo z dzieckiem na spacer, ale i tu wszelkie elementy, które spowalniają mój chód nie są mile widziane (córka rodzona oczekuje ruchu konstans, żadnych potknięć). Ale jeśli myślicie, że te wszystkie argumenty przeciw obcasom skutecznie powstrzymały mnie przed zakupem botków zimowych na obcasie, a jakże – to oczywiście, że się mylicie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że na co dzień pomykam w obuwiu sportowym lub śniegowcach. Szczególnie w tych drugich wyglądam bardzo mało atrakcyjnie, ale co zrobisz – wchodzę już w ten wiek, w którym człowiek nabiera szacunku do pogody (cytat z książki A. Cieplak).
Podobnie rzecz ma się z okryciami wierzchnimi – kocham te wszystkie sztuczne futra, milusińskie płaszcze z tworzyw imitujących pluszowe misie i inne takie, ale na boga – aura w naszym kraju nie sprzyja zakładaniu czegokolwiek poza płachtami przeciwdeszczowymi i to najlepiej z wyścieloną od środka podwójną warstwą kożucha.
Oczywiście z tym dostosowywaniem części garderoby do swojego życia, to tak z głową i bez przesady. Bo gdybym tak zupełnie serio miała dopasowywać rodzaj obuwia do swojego aktualnego trybu życia, powinnam inwestować jedynie w kapcie…