Idziecie sobie ulicą, a tu ni stąd, ni zowąd w Waszą stronę nagle leci komentarz: fajną masz dupę, niezła z ciebie suczka, ciekawe, czy dobrze się ruchasz. Brzmi znajomo?
Każdy z tych tekstów usłyszałam w swoim życiu co najmniej raz. Nie ubieram się wyzywająco i daleko mi do klasycznej piękności, a mimo to zupełnie obcy mi mężczyźni wbrew mojej woli postanowili skomentować – raczej w mało poetycki sposób – moje ciało. I choć znam dziewczyny, dla których gwizd puszczony przy akompaniamencie zapachu krążków cebulowych przez robotników budowy jest najwyższym dowodem uznania, powodem do uśmiechu przez najbliższe dziesięć godzin, dla mnie to raczej forma upokorzenia i okazanie braku szacunku.
I kiedy czytam w Internecie, że pogwizdywanie i zaczepki słowne to rodzaj komplementu – prymitywnego, ale jednak – coś się we mnie gotuje. Nie, skwitowanie bzykałbym to nie jest komplement. Dobre cycki rzucone z nieukrywanym podziwem przez obcych ludzi, których mijasz pod sklepem, to nie jest komplement. Trąbienie z auta na Twój widok to nie jest komplement.
„Jeśli ktoś na ciebie gwiżdże z aprobatą, to znaczy, że powinnaś się, kobieto, cieszyć i być dumna, znaczy się jeszcze masz „to coś”, skoro pan z budowy albo spod budki z piwem rozbiera cię wzrokiem nie omieszkując o tym powiadomić właśnie swojskim gwizdaniem. A jakieś obrażalskie (pewnie brzydkie i w dodatku feministki) paniusie domagają się szacunku i sankcji prawnych. Świat zwariował, patrzcie państwo!” forum.gazeta.pl
W sieci znajdziecie wiele tego typu komentarzy, w których obraźliwe zaczepki uznawane są za nieszkodliwy podryw. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pochodziły od samych kobiet. Bo to jest trochę tak, miłe panie, że część z nas określenie fajna z Ciebie dupa uzna za obrazę (to ja), a część za dowód uznania. Świetnie skomentował to w swoim wystąpieniu Abelard Giza, proponując, by Facebook wprowadził nowy przycisk „ruchałbym” (od 1:32).
Nie żyję po to, żeby zapewnić Ci przyjemność estetyczną i nie muszę przyjmować Twojego komplementu, Kobiety nie wychodzą z domu po to, żebyś miał rozrywkę, Moje ubranie nie jest zaproszeniem, Nie życzę sobie komentarzy na temat mojego ciała – to tylko niektóre z haseł akcji społecznej zainicjowanej w 2013 roku przez Tatyanę Fazlalizadeh, w ramach której wraz z innymi kobietami stworzyła streetartowy projekt „Stop telling woman to smile”. Artystka wykonała swoim koleżankom i znajomym portrety, pod którymi umieściła ich odpowiedzi na napastliwe zaczepki, a plakaty rozwiesiła w różnych dzielnicach Nowego Jorku. Innym pomysłem na próbę zabrania głosu w tej kwestii jest „The Everyday Sexism Project” – zbiór kobiecych ripost na seksistowskie komentarze:
Kiedyś pewien facet publicznie skomentował, że mam wielkie cycki. Spojrzałam więc na nie i zaczęłam wrzeszczeć, jakbym nigdy wcześniej ich nie zauważyła.
Kiedyś w pociągu jakiś gość zaczął macać mnie po pupie. Złapałam więc jego rękę, podniosłam do góry i spytałam: „Czy ktoś zgubił rękę? Znalazłam ją na swoim tyłku.
Tłumaczenie, że gwizdanie na widok kobiety to wyraźny sygnał uznania dla jej urody i że we Włoszech wszyscy tak robią, jest słaby. Jeśli chcesz powiedzieć coś miłego, skomplementuj mój umysł, nie ciało.
____