Wrocław godnie pozował mi do obiektywu latem, dumnie prężąc ku słońcu swoją klatę. Zimą podchodziłam do niego z dystansem – miałam obawy, że się zapuścił i chodzi w włóczkowym swetrze od babci. Niepotrzebnie.
Wbrew powszechnym praktykom im chłodniej, tym bardziej się rozbiera, bohater jeden. Chowa zielone ogródki na zaplecza, ściąga ozdobne parasole, a tu i ówdzie wyszczerzy kły, pokazując światu gołą cegłę. I nie myślcie, że z powodu tego bezwstydnego negliżu na lico wyskoczy mu słodki rumieniec. Co prawda potrafi narzucić na siebie ozdobny płaszcz z pięknej elewacji, dodać sobie uroku dodatkami w postaci niebanalnych szyldów i witryn, ale umówmy się – to właśnie z charakternymi mankamentami (jak na prawdziwego mężczyznę przystało) mu do twarzy. Doskonale zdaje sobie sprawę, że młodość i uroda nigdy nie były gwarancją moralnej czystości (W otchłani mroku, Marek Krajewski), dlatego nie stroi się w piórka i nie ulega modnym tendencjom, a już z pewnością nie zapuszcza brody.
W lutym jeszcze drzemie w nim melancholia, jeszcze sprawia wrażenie spłoszonego kolesia z prowincji, który stoi przy barze i nie wie, jak zagadać do dziewczyny. Dajcie mu szansę, bo wraz ze wzrostem temperatur zamienia się w prawdziwego przystojniaka. Taki z niego trochę Ryan Gosling wśród miast – z wyglądu niepozorny amant, lubi sobie zapalić szluga za rogiem. Niech nie zwiedzie Cię jego spokojna aura – przeżyjesz z nim najlepsze chwile życia, choć niewykluczone, że wywiedzie Cię również na manowce.
Nie staje w konkury z innymi, bo choć pod wieloma względami brakuje mu pewności siebie, laskom na jego widok miękną kolana – taki roztacza wokół siebie urok osobisty. Niektórym potrzeba do tego markowych perfum, jemu wystarczy uśmiech i zadziorne spojrzenie.
Jeśli przypadniesz mu do gustu, w cieplejsze dni zabierze Cię na dach jednej z powojennych kamienic, gdzie przy akompaniamencie czerwonego wina i melodii budzącego się miasta, wyzna Ci miłość. Że do grobowej deski, powie. Procenty zawirują Ci w głowie i w końcu poczujesz, że to odpowiedni moment, by dać mu klucze do swojego mieszkania.
Byle do wiosny, dziewczyno!